This page has found a new home

Blogger 301 Redirect Plugin Pink Envelope: Hanging out in Chicago

niedziela, 3 sierpnia 2014

Hanging out in Chicago

Pierwsze zaskoczenie przychodzi, gdy pani kierująca nas do odprawy na chicagowskim lotnisku pozdrawia po polsku. To zresztą przewinie się później wielokrotnie. Imigranci z Polski i innych zakątków świata stanowią tutaj podstawową tkankę społeczną. To ich spotykasz w każdym sklepie, restauracji, kawiarni czy parku rozrywki. 

Kiedy już oswoisz się z myślą gdzie jesteś, uwagę zwraca rozmiar. Tutaj wszystko wydaje się szersze, wyższe, bardziej rozległe. Po prostu większe. A to dopiero początek zmiany skali. Dojazd do centrum zajmuje ok. godzinę. Ale to i tak blisko, bo niektórzy żyjąc na przedmieściach nigdy centrum Chicago nie zobaczą. Za daleko. Kiedy już osiądziesz na przedmieściach najczęstsze wycieczki czekają cię do sklepu. Nie do pobliskiej Biedronki. Minimum 30 minut samochodem do ogromnego Walmartu. Proporcjonalnie do wielkości sklepu rośnie zawartość chemii w produktach spożywczych. Na samotny brokuł rzucony gdzieś w kąt sklepowej półki przypadają całe rzędy kolorowych płatków śniadaniowych, puszystych donut's i muffinów z kolorową posypką. Upały jakby bardziej grzeją, a ulewy sprawiają wrażenie abstrakcyjnych. Nawet zwierzęta, to te znane z kreskówek - szopy chowają się na strychu a skunks opryska coś w okolicy i zapach wedrze się przez okno. W ten sposób nauczyłam się na własnym przykładzie - nie otwiera się okna by przewietrzyć pokój.  

Już teraz mogę powiedzieć, że trafiły mi się najlepsze i najdłuższe wakacje. Zapoznałam się z Chicago, próbowałam ogarnąć wzrokiem jezioro  Michigan oraz łapałam piasek w zęby na wydmach. A co dobrego do jedzenia? Amerykanie nie mają w zwyczaju gotować w domach. Kuchenka stoi bardziej jak kurząca się ozdoba. Natomiast bez mikrofalówki się nie obejdzie. W sklepie najbogatsza jest oferta produktów dedykowanych właśnie dla niej. Pomijając mrożone pizze, panackes i gofry, natrafiłam na ziemniaka, którego bez gotowania można przygotować w mikrofalówce ;) Z filmów znany był mi ser w tubce, zupy z puszki (ach, ten domowy rosół!) oraz jajecznica w proszku. Czyli standard. Ale czy słyszeliście na przykład o rozbełtanych już jajkach w woreczku? Albo majonezie Hellmann's o konsystencji niemal piankowej?  I ich specjał - makaron z wyrobem seropodobnym, który po przygotowaniu zmienia się w coś przypominającego breję.

Nie byłam jeszcze w miejscu tak świetnym do zdjęć. Pełnym kontrastów, ciekawostek i zaskakujących elementów. Aż trudno było to uchwycić na zdjęciach :)

Podróż do Chicago
Jezioro Michigan
Podróż do Chicago
Ciasteczka Oreo

Etykiety: , ,

Komentarze (12):

3 sierpnia 2014 19:10 , Blogger Kasia pisze...

Na pewno część tej amerykańskich fenomenów udało Ci się uwiecznić na zdjęciach, oglądam i trwam w zachwycie :)

 
3 sierpnia 2014 22:00 , Blogger Łucja pisze...

Piękne miejsce :) I bardzo ciekawe spostrzeżenia kulinarne, aż trudno w to uwierzyć :)

 
4 sierpnia 2014 08:53 , Blogger simply lifetime pisze...

piękne zdjęcia! typowe, amerykańskie domy i te drapacze chmur... :) a poza tym, mają inne ciasteczka Oreo, niż my! :)

 
4 sierpnia 2014 19:43 , Blogger Amber pisze...

Chicago chyba najbardziej kojarzy się z polskimi akcentami w USA.
Ciekawie napisany reportaż.

 
4 sierpnia 2014 20:11 , Anonymous Magda C. pisze...

Cudowne miejsce! Zazdroszczę Ci tej podróży :)

 
7 sierpnia 2014 12:12 , Blogger Marcelina pisze...

Udało mi się pewne "smaczki" uchwycić ;)

 
7 sierpnia 2014 12:13 , Blogger Marcelina pisze...

I raczej nie żałuję, że nie spróbowałam specjałów kulinarnych :)

 
7 sierpnia 2014 12:14 , Blogger Marcelina pisze...

Dziękuję! A ciasteczka są nawet lepsze od tych ciemnych :))

 
7 sierpnia 2014 12:14 , Blogger Marcelina pisze...

Wiedziałam, że jest tam sporo Polaków ale nie sądziłam, że można ich dosłownie spotkać na każdym kroku :)

 
7 sierpnia 2014 12:15 , Blogger Marcelina pisze...

Dziękuję :) Mi tylko szkoda, że tak szybko minęła ;)

 
7 sierpnia 2014 22:35 , Blogger skoraq cooks pisze...

Fajnie jest tak sobie pooglądać Chicago Twoim okiem :-)

 
14 października 2015 10:59 , Anonymous Bianka Peszek pisze...

Druga stolica Polaków, można się było poczuć jak w domu :) Sporo się słyszy o tym mieście, więc jeśli ktoś znalazł się w Ameryce, Chicago powinien odwiedzić. Zdjęcia bardzo kolorowe i dobrze ukazujące to miasto.

 

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna