This page has found a new home

Blogger 301 Redirect Plugin Pink Envelope: Pierwsze sushi

sobota, 3 sierpnia 2013

Pierwsze sushi


Wolna sobota, to luby porwał mnie na sushi. To, że pierwsze moje skojarzenia były takie jak oddech rybi czy rzucie glona, nie przeszkadzało. Zgodziłam się chętnie. Zresztą, na randkę z Nim to zawsze, nawet jak na początku naszej znajomości zabierał mnie na cmentarz, szłam z wielką chęcią (zaznaczę, że nie chadzaliśmy tam kopać). Znaleźliśmy  restaurację, gdzie bez tłumów, z miłą obsługą, pod parasolem, skonsumowaliśmy nasze pierwsze sushi. Pałeczki poszły w ruch, i tak ja pochłonęłam futomaki z pieczonym łososiem, a że luby nie lubi łososia, zamienił go sobie na krewetki. Nasze zamówienie pięknie prezentowało się na desce, gdzie podano Nam również marynowany imbir i kapkę chrzanu wasabi. Coraz bardziej podoba mi się kuchnia japońska :)

Etykiety: ,

Komentarze (12):

3 sierpnia 2013 20:23 , Blogger pola pisze...

Ja bym imbir to z chęcią podkradła ;)

 
3 sierpnia 2013 20:35 , Blogger Marcelina pisze...

Mi również zasmakował, choć na początku mówiłam lubemu, że to chyba jakąś kapustę przynieśli :)

 
3 sierpnia 2013 21:59 , Blogger kuchcikOla pisze...

ja swoje pierwsze sushi zjadłam w szpitalu, jednak okoliczności nie wpłynęły na jego smak i bardzo mi smakowało :)

 
3 sierpnia 2013 22:22 , Blogger Marcelina pisze...

Szpital serwował? Czy może ktoś Ci przemycił? Miła odmiana by była, jak by serwowali takie danie zamiast parówki ;)

 
3 sierpnia 2013 22:27 , Blogger Yourii pisze...

ale mi narobiłaś smaku! najpiękniejsze chwile kojarzą mi się właśnie z sushi... spróbuj kiedyś zrobić samodzielnie - super zabawa :D
pozdrawiam

 
3 sierpnia 2013 22:45 , Blogger Marcelina pisze...

Teraz to koniecznie będę musiała sama je przyrządzić ;)

 
3 sierpnia 2013 23:28 , Blogger magia za okładką pisze...

ależ to pięknie wygląda! nigdy nie próbowałam sushi, i tak próbuję się zebrać... i nic! pewnie będę trochę niepewna, ale z łososiem to chętnie bym spróbowała, na pierwszy raz jak znalazł :) aż mam ochotę wyrwać je z tych zdjęć! :D

 
4 sierpnia 2013 00:14 , Blogger Marcelina pisze...

Koniecznie jak tylko będziesz miała okazję, spróbuj! Z łososiem było wyborne, do tego jeszcze sezam, pycha :)

 
4 sierpnia 2013 08:02 , Anonymous Marta pisze...

Fajnie, że przy pierwszym podejściu sushi Tobie zasmakowało, bo pamiętam, że ja miałam mieszane odczucia, gdy wybrałam się na nie po raz pierwszy ;) Z każdą kolejną okazję smakowało mi jednak coraz bardziej, a obecnie je uwielbiam! :)
Ciekawe, co byś powiedziała na sushi w Japonii, bo jak się być może domyślasz, to "oryginalne" niewiele ma wspólnego z tym serwowanym np. w Polsce - jest dużo świeższe, różnorodne i oczywiście smaczniejsze...

 
4 sierpnia 2013 11:47 , Blogger Marcelina pisze...

Postawiłam na łososia, więc wiedziałam, że mi zasmakuje :) Teraz mogę próbować innych mi nie znanych. A sushi prosto z Japonii? Gdyby tylko przyjmowali zamówienia na "dłuższe" dystansy, skusiłabym się bez wahania ;)

 
4 sierpnia 2013 17:45 , Anonymous Weronika - FAJNY BLOG o podróżach pisze...

ja podchodzę do sushi bardzo, bardzo ostrożnie i póki co, próbowałam tylko te bez surowej ryby w środku :D te z Twoich zdjęć wyglądają pysznie :)

 
4 sierpnia 2013 19:29 , Blogger Marcelina pisze...

Również jeszcze nie skusiłam się na surową (w obawie, by nie wypluć na talerz z okrzykiem "fuj!":D) ale jeszcze będzie okazja, bo aż mnie kusi :)

 

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna